Atrakcje doliny Pelagonia

Nocne błądzenie wczoraj nie poszło na marne. Myśleliśmy, że świecący krzyż jest tuż obok Monastyru Treskavec, gdzie chcieliśmy nocować, jednak wzgórze (mimo braku monastyru) okazało się przepięknym miejscem na nocleg.

Po śniadaniu dotrzemy ostatecznie pod monastyr, zjemy obiad w centrum Bitoli, a po nocnym odcinku w paśmie górskim Baba, rozbijemy obóz na 2200m n.p.m. w Parku Narodowym Pelister nad samym brzegiem górskiego jeziora Golemo.

Dość ciężko było w nocy znaleźć kawałek płaskiego terenu na zboczach, stąd też zostaliśmy rozrzuceni w promieniu kilku metrów
fot. Ewa i Paweł
Panorama kilka kroków od auta
Każdy budzi się lekko niewyspany, położyliśmy się po północy, a od wczesnych godzin porannych słońce nie daje wypocząć w aucie
Kolejne kilka kroków od obozu, aby uchwycić ten przepiękny krajobraz
Widok po drugiej stronie góry na Varosh i przedmieścia Prilepu
Kawałek cienia znaleźć można pod daszkiem zbudowanym między autami
fot. Ewa i Paweł
Pora na śniadanko
fot. Ewa i Paweł
Podczas posiłku towarzyszy nam piesek-przybłęda, prawdopodobnie oddalił się od stada wypasanych nieopodal na zboczach owiec
fot. Ewa i Paweł
Po śniadaniu pora na wycieczkę pod krzyż
W miarę posuwania się wyżej auta stają się coraz mniejsze

Na szczycie znajdują się ruiny dawnego grodu księcia Marko Mrnjavčevicia, góra ma wysokość około 900m n.p.m., a twierdza znajduje się 150m poniżej najwyższego miejsca.

Panorama spod murów obronnych, nasze auta można już zupełnie pomylić z głazami
Forsujemy mury, które zbudowane są z kamieni i mają grubość ponad 1m

Pomimo wieloletnich prac wykopaliskowych i badań archeologicznych bardzo ciężko było naukowcom ustalić dokładną datę powstania grodu. Szacuje się, że jest to wczesno-antyczna budowla, świadczą o tym fragmenty ornamentów znalezionych tutaj na miejscu dawnej wczesno-chrześcijańskiej bazyliki.

Twierdza zdobyta

Do dnia dzisiejszego z systemu fortyfikacji zachowało się też kilka baszt. Same mury powstały dużo później niż miasto, a ich budowę datuje się na przełom XIII i XIVw. Nad bezpieczeństwem mieszkańców czuwało zawsze około 40 żołnierzy patrolujących ogrodzenie i rozmieszczonych na wieżach.

Widok z wyższych partii twierdzy na mury i basztę, wprawne oko odnajdzie również nasze auta daleko w dole
Zbudowania na szczycie zajmowało obszar około 100x100m

Twierdza nosi imię króla Marka "Markovi Kula", panował on w latach 1371-1395 i był serbskim władcą. Tereny ówczesnej Serbii sięgały aż do granic dzisiejszego południa Macedonii. Po śmierci króla te obszary przeszły w ręce Imperium Osmańskiego.

Za panowania Turków osada straciła swój blask, a mieszkańcy byli zmuszeniu opuścić ten region
Kilka metrów od szczytu i górującego nad nim krzyża robimy krótki odpoczynek w cieniu pod skałą
fot. Ewa i Paweł
Metalowa konstrukcja ma ponad 100m wysokości
fot. Ewa i Paweł
Na górze podziwiamy widoki na Prilep
Szeroka panorama na miasto
Kolejny krajobraz z wijącą się drogą, którą przebyliśmy w nocy
Pora wracać
fot. Ewa i Paweł
Spakowaniu ruszamy w dół
fot. Ewa i Paweł
Na zboczach nieco bliżej zabudowań pasą się konie
fot. Ewa i Paweł
Koń jaki jest każdy widzi
fot. Ewa i Paweł
Musimy zjechać do asfaltu i kierować się na miejscowość Mazhuchishte
fot. Ewa i Paweł
Prilep słynie z produkcji papierosów i uprawy znakomitego tutejszego tytoniu
fot. Ola i Marcin
Na ulicach można zauważyć wiele miejsc gdzie na słońcu suszą się właśnie liście tych roślin
fot. Ola i Marcin
Przed miejscowością Mazhuchishte na wysokości cmentarza trzeba odbić w prawo i kierować się po znakach na monastyr
fot. Ewa i Paweł
Od drogi głównej do bram klasztoru trzeba pokonać 7km dość wyboistej, miejscami stromej trasy po górach
fot. Ewa i Paweł
Po kilkudziesięciu minutach po prawej stronie zauważamy czerwone dachy
fot. Ewa i Paweł
Pojawia nam się obraz wtulonego w skały niewielkiego kompleksu budowli
fot. Ewa i Paweł

Monastyr jest malowniczo położony na wysokości około 1300m n.p.m. tuż pod szczytem Zlatovrv o wysokości 1422m n.p.m.

Auta parkujemy pod murami świątyni
Paweł znajduje oryginalne miejsce na pozostawienie samochodu
fot. Ewa i Paweł
Widok z siedzenia kierowcy
fot. Ewa i Paweł

Klasztor uważa się za najtrudniej dostępny tego typu obiekt w Macedonii, ale jednocześnie za jeden z najpiękniej położonych monastyrów na Bałkanach. Podobno to tutaj obserwuje się najładniejsze zachody słońca w tym kraju.

Na miejsce można dostać się jedynie samochodem terenowym lub szlakami pieszymi przez góry
fot. Ewa i Paweł
Roztacza się tu piękny widok na dolinę Pelagonija jak również miasta Prilep, Bitola i Kruševo
Pora zajrzeć do środka
fot. Ewa i Paweł
Fresk nad wejściem, niegdyś cała wnęka przy bramie pokryta była malowidłami
Wieża z bramą wejściową od wnętrza kompleksu i tu również zachowała się część fresków

Najstarszą i najcenniejszą budowlą jest centralnie położony, jednonawowy kościółek poświęcony Matce Bożej. W czasach wczesno-chrześcijańskich istniała tutaj mała kaplica zniszczona w VII w., a monastyr zbudowano w jej miejscu na przełomie XII i XIII w.

Poza kamieniem do budowy użyto również charakterystycznych czerwonych cegieł
Zwieńczenie budowli i falujące elementy dachu miały nawiązywać kształtem do otaczających go formacji skalnych
fot. Ola i Marcin
Nad wejściem dostrzeżemy jeden z najwcześniejszych fresków przedstawiający Matkę Bożą z dzieciątkiem pochodzący z pocz. XIVw.
Miejsce to, głównie wewnątrz, jest ciągle odrestaurowywane
Niegdyś całe wewnętrzne ściany świątyni były pokryte freskami, niestety nie wszystkie zachowały się do dzisiaj
Malowidła przedstawiają sceny biblijne i wizerunki świętych, ale dostrzec można również obrazy pokazujące historię klasztoru
W kopule nad ołtarzem dostrzeżemy medalion Matki Bożej otoczonej anielskim chórem, a między oknami wizerunki świętych
W czasach średniowiecznych było to główne miejsce pielgrzymek rodzin królewskich, które zawsze hojnie dotowały klasztor
Nawy boczne mają kompletnie zerwaną posadzkę, trzeba patrzeć pod nogi
Większość ikon i obrazów na czas remontu została zdjęta i złożona w jednej z bocznych kapliczek
Freski to malarstwo poźnobizantyńskie gdzie postacie umieszczone są centralnie, a złote tło za głową symbolizować miało życie wieczne
Transkrypcje na kamiennych tablicach przy wejściu zawierają informacje, że wcześniej istniała tu chrześcijańska kaplica
Pierwsze wzmianki o ludziach osiedlających się w tym regionie datuje się przynajmniej na 2 tys. lat p.n.e.
Można tutaj kupić swoją własną ikonę, nie ma sprzedawcy, a pieniądze należy zostawić w małej miseczce
Monastyr otoczony jest budynkami z pomieszczeniami dla mnichów
Współcześnie zamieszkuje tu jeden mnich i nie odbywają się regularne nabożeństwa
Nazwa klasztoru "Treskavec" oznacza w wolnym tłumaczeniu: miejsce gdzie biją pioruny
Panorama z balkonu ciągnącego się wzdłuż kwater mnichów
Każdy ma swój kawałek cienia
Z podobnego okresu co monastyr podziwiać możemy przyklasztorny refektarz, miejsce spotkań mnichów i jednocześnie jadalnię
Pora się pożegnać z tym jakże pięknym i mistycznym zakątkiem w górach
fot. Ola i Marcin

Z  klasztoru kierujemy się ponownie do Prilepu i drogą M5 obieramy cel na miasto Bitola. Do przejechania mamy krótki odcinek około 60km, a na miejscu chcemy zrobić niewielkie zakupy i w końcu skosztować prawdziwej macedońskiej kuchni.

Tą samą drogą zjeżdżamy w dół
fot. Ewa i Paweł
Całe pasmo górskie jest bardzo malownicze z charakterystycznymi wielkimi bazaltowymi głazami
fot. Ewa i Paweł
Jesteśmy w Bitoli, mieście oddalonym zaledwie 15km od granicy z Grecją
fot. Ewa i Paweł
Nasze pierwsze kroki kierujemy do bankomatu i przy okazji rzucamy okiem na meczet Jeni z XV wieku znajdujący się w centrum

Miejscem na obiad staje się knajpka położona tuż przy przepływającej przez miasto rzece Dragor. W menu macedońskiej restauracji odnajdujemy wiele potraw, które są charakterystyczne dla całych Bałkanów. Kuchnia Macedonii jest bowiem kolejną mieszanką zewnętrznych wpływów kuchni greckiej, włoskiej, tureckiej czy bułgarskiej.

Na przystawkę nie należy zapominać o sałatce szopskiej, którą dostaniemy w każdym zakątku Bałkanów
fot. Ewa i Paweł

Wśród potraw, które wyróżniają się na tle kuchni ościennych państw, na uwagę zasługuje miseczka fasoli, bo tak dosłownie tłumaczy się macedońską pozycję w menu o nazwie "tawcie grafcie".

Fasola po ugotowaniu trafia wraz z pozostałymi składnikami takimi jak cebula, oliwa, papryka do naczynia ceramicznego i jest w nim zapiekana w piecu. Całość serwuje się jako danie główne w połączeniu z pieczonym mięsem i jest uznawane jako potrawa narodowa.

Z pewnością miłośnicy naszej fasolki po bretońsku nie będą zawiedzeni
Ruszamy do centrum w poszukiwaniu targu
fot. Ola i Marcin
Boczne uliczki są wyłączone z ruchu i kilka kroków od centrum trafiamy na obrzeża targu. W tle widać minaret meczetu Jeni
fot. Ola i Marcin
Bitola jest drugim co do wielkości miastem w Macedonii
Na miejskim targu zaopatrujemy się w owoce i warzywa
Źródełko bijące nieopodal straganów szybko gasi pragnienie i pozwala umyć zakupione owoce
fot. Ola i Marcin
Rzeka staje się naszym głównym narzędziem orientacji na terenie miasta
Spacerując przy kanale w górę płynącej Dragor dotrzemy do zaparkowanych aut
Z Bitoli ruszamy w kierunku Parku Narodowego Pelister jadąc przez miejscowości Dovledzhik, Trnovo, Magarevo

Nasz nocleg zaplanowaliśmy na terenie parku narodowego położonego w paśmie górskim Baba. Noc zaskakuje nas jednak jeszcze na obrzeżach rezerwatu i większość drogi po górach pokonujemy w ciemności.

Owce również szukają noclegu
fot. Ola i Marcin
Przed wielką tablicą zatrzymujemy się aby rzucić okiem na mapę
fot. Ola i Marcin
Zapada decyzja, że jedziemy w góry i poszukamy noclegu na jakimś płaskim kawałku terenu
fot. Ewa i Paweł

Od wioski Magarevo pokonujemy około 25km po górach i po 3godz. droga kończy się na jeziorze Golemo, gdzie wybudowane jest schronisko górskie. Pokonaliśmy wysokość 2218m n.p.m. i postanawiamy zostać przy schronisku na noc.

Opiekun schroniska jest mocno zdziwiony naszą wizytą o tej porze, bo każde auto przed wjazdem do parku narodowego musi zostać zgłoszone i zarejestrowane u strażników. Po sympatycznej rozmowie i kieliszku czegoś diabelnie mocnego dostajemy zapewnienie, że nasza wizyta będzie z rana zgłoszona gdzie trzeba i nie musimy się o nic martwić.

Na tej wysokości jest już dość chłodno po zmroku, część z nas decyduje się zatem zamieszkać na poddaszu schroniska, a część wybiera łóżka w swoich samochodach.

Naświetlanie w nocy - nasze auta przed schroniskiem i czyste niebo z ruchem gwiazd
To jedynie przedsmak widoków jakie czekają nas jutro